Powroty
Mam w pamięci takie powtarzające się co roku lub częściej scenki, w których to wchodzę do domu po dłuższym czasie nieobecności. Wita mnie przedziwne odbicie w lustrze: opalone, potargane i, mimo zwykle późnej pory, uśmiechnięte od ucha do ucha. Wszystko wokół, choć znajome, wydawało się inne. Przedpokój większy, łóżko bardziej miękkie, światło lamp - jaśniejsze. Kładłam się spać zmęczona, ale szczęśliwa, wypoczęta i pełna nowych pomysłów. W dzieciństwie chciałam przerabiać pokój na modłę zwiedzonych wnętrz (np. mocno zdobionych holenderskich, praktycznych szwedzkich czy artystycznych hiszpańskich), układać szafę na bazie zaobserwowanych na miejscu zwyczajów (połączenia kolorów na przykład), później marzyłam o odtwarzaniu nowo poznanych smaków, ale też o włączaniu cudownego uczucia relaksu w życie codzienne.
Przyjemny stan potrafił utrzymywać się nawet parę tygodni, czyniąc wszechobecne hasło "Witaj szkoło!" znacznie mniej traumatycznym. Nie to, że nie lubiłam powrotów do szkoły, każdy z nich traktowałam jak nowy początek, przynajmniej jeśli chodzi o styl. Ale perspektywa zmiany wakacyjnej beztroski w szkolną dyscyplinę, a wstawania o dowolnej porze i nieśpiesznych śniadań na wciskanie się w zapchany autobus w porannych ciemnościach nie należała do najprzyjemniejszych. Przy okazji, szkołę i coroczną szansę na zmianę stylu opisywałam dwa lata temu w poniższym odcinku swojego podcastu. Jeśli macie ochotę posłuchać więcej, zapraszam. Nie zrażajcie się datą, jesienne trendy A.D. 2020 były tylko pretekstem, by poopowiadać o przeszłości.
Wracając jednak do powrotów z wakacji, w tym roku beztroska pozostała ze mną znacznie dłużej niż w ostatnich latach. Choć urlop miałam na początku czerwca, a trwał zaledwie tydzień, pozwoliłam sobie przez cały miesiąc nie zaglądać do harelowej skrzynki pocztowej, a następnie przez cały kolejny miesiąc prokrastynować sprawdzenie około tysiąca zaległych wiadomości. Chodziłam też ubrana znacznie bardziej na luzie. Nie to, żebym się szczególnie na co dzień spinała przed szafą, ale nawet podświadomie dzieliłam sobie garderobę na miejską i plażową, w dużym uproszczeniu. I znów: nie to, żebym jeździła po mieście rowerem w bikini, ale już w krótkich szortach i topie na ramiączkach - jak najbardziej. Częściej też sięgam po kolorowe akcesoria, taką zabawną, urlopową biżuterię, barwne plecione torebki, sznurkowe sandałki czy po prostu gumowe japonki. I koszyk, oczywiście, ten zostaje ze mną przez cały rok. I co roku w okolicach jesieni dostaję na Instagramie takie nieśmiałe pytania: "Harel, czy można nosić koszyki zimą?". I, z całym szacunkiem dla pytających, są to pytania źle zadane, słowo "czy" zamieniłabym ewentualnie na "jaki". Odpowiedź: a taki, który najbardziej Ci się podoba.
Na jesiennych wybiegach nie brakuje wakacyjnych nawiązań. Choć tkaniny i dzianiny robią się bardziej grube i mięsiste, a nowe modele płaszczy nęcą niemożebnie, wraz z kozakami i botkami, to jednak między nimi projektanci przemycają ubrania, które lato zatrzymają na dłużej. Tak jakby niechcący się zaplątały w walizce, którą zabieramy już w całkiem jesienną, daleką od urlopu podróż (tak jakby urlopu nie dało się brać jesienią, he he...), z początku jesteśmy nimi zaskoczone, by za moment odkryć, że jednak będą pasować i ten coraz krótszy dzień nam osłodzą.
Tu specjalne podziękowania dla Matthieu Blazy'ego, który zasiadłszy na stanowisku dyrektora kreatywnego domu mody Bottega Veneta, zadebiutował cudownie zwyczajną: połączeniem białego topu z dżinsami, a do tego trochę charakterystycznych dla Bottegi plecionek. Oczywiście to tylko złudzenie. Top wcale nie był bawełniany, a spodnie dżinsowe. Całość powstała ze skóry, natomiast tu nam ta wiedza niepotrzebna. Rzecz przyklepali jeszcze Miuccia Prada i Raf Simons, już w znacznie bardziej jesiennej odsłonie, czyniąc pozornie zwyczajny biały top jednym z najistotniejszych elementów sezonu jesień/zima '22/23, choćby miał tylko delikatnie wystawać spod grubaśnego swetra.
Bottega Veneta Fall 2022 Ready-to-Wear collection, runway looks, beauty, models, and reviews.
Prada Fall 2022 Ready-to-Wear collection, runway looks, beauty, models, and reviews.
U Miu Miu z kolei mamy powrót z obozu tenisowego i stanowczą odmowę schowania strojów do szafy, by cierpliwie czekały na kolejne lato. Powtórka z rozrywki, mini spódniczki znów obecne, tym razem głównie w bieli i czasem jednak nieco dłuższe, za co moje wiecznie zmarznięte nogi będą z pewnością wdzięczne. Jeśli zdecyduję się na wersję inspirowaną, rzecz jasna, gdyż spódniczka Miu Miu po pierwsze kosztuje tyle, co bardzo zacne wakacje, a po drugie znów trzeba ją gonić jak króliczka, bo wciąż jest wykupiona. Nie przepadam za takimi polowaniami. A zresztą chyba w ogóle mam w szafie coś podobnego, może tylko ciut obetnę. Ciekawostka: brzeg może pozostać surowy, dokładnie jak na wybiegu.
Miu Miu Fall 2022 Ready-to-Wear collection, runway looks, beauty, models, and reviews.
Myślę też, że po latach doznałam olśnienia. Już wiem, dlaczego u australijskich projektantów tak często mamy lato zimą. Wiecie to, prawda? Ja też niby wiedziałam, z geografii byłam całkiem niezła. Christopher Esber, Australijczyk, raczy nas taką lekkością, że bez puchówki rady nie damy. Czy w kolekcji znajdziemy biały top na grubych ramiączkach? Pytanie retoryczne.
Christopher Esber Fall 2022 Ready-to-Wear collection, runway looks, beauty, models, and reviews.
Na koniec wieczne wakacje, czyli marka Collville, tu Lucinda Chambers i Molly Molloy, obydwie wcześniej związane z Marni (Chambers przez ponad dwie dekady pracowała w Vogue). Każda ich kolekcja jest jak zbiór pamiątek z podróży. Nie jestem pewna, na ile ich projekty mogą być uznane za przywłaszczenie kulturowe, a na ile faktycznie wnoszą coś nowego i oryginalnego, jednak połączenie wątków jest tak przyjemne, jak przeglądanie dobrze napisanego wakacyjnego przewodnika. Po miejscach najróżniejszych. Podobne wrażenia mam oglądając wszystko, co robi Gabriela Hearst.
Colville Fall 2022 Ready-to-Wear collection, runway looks, beauty, models, and reviews.
Czy wróciłam na dobre? Wróciłam. Do pisania tego newslettera również. Zatem witam siebie i Was z powrotem. Życzę udanego tygodnia!
Harel